no i umarłem, metaforycznie oczywiście.
połowa września dwutysięcznego roku. w warszawie
jest syf-pogoda, w tym mieście, gdzie zawsze jest syf-pogoda.
jest cicho, klawiatura wibruje pod palcami
i tekst jawi się na ekranie komputera w dotychczasowej postaci.
.
Żeby myśleć, patrzę w bok, kawałek dalej jeszcze, patrzę i widzę.
Wszystko naraz.
Podobne wpisy
* * * [Gdyby nie liczyć 266 dni]
Gdyby nie liczyć 266 dni, to podróż trwa 27 x 365 (+7 dwudziestych dziewiątych lutych, już siedem?)Pada śnieg i robi ze mnie esy-floresy na szybach.I nie jestem tym, kim byłem. Zimę we krwi czuję.Pływa, skacze, tańczy.Śnieg. Śnig. Śni. Śn. Ś. .Przed pierwszą literę wyskoczyć. Cofnąć się do czasów sprzed narodzenia kropki.Posłuchać, jak ludzie mówią do…
Rembertów, strzelnica Legii, piątek 13 kwietnia
Rembertów, strzelnica Legii, piątek 13 kwietnia,piękna pogoda, strzały,jakbym nagle trafił do piekła,a przynajmniej do bardziej śmiercionośnej epoki.zabawy ludzi – pomarańczowe krążki,nazywane przez nich rzutkami,symbol wolności, ruchu i ucieczki,wylatują w powietrze z wielką mocą nadziei…ale już gonią za nimi zgłodniałe pociski,dumne ze swej siły i wigoru. Huk. Huk. Huk.jest jak w życiu, niektóre rzutki umykają,padają gdzieś…
* * * [Na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Nowego Światu]
Na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Nowego Światurobotnicy wydłubali w ziemi wielką dziurę,stoją w niej w słuchawkach na uszachi hełmach na głowach.Pracują niespiesznie z cudowną nonszalancją,której naśladować nie umiem.W szparze blaszanego płotu widzę spoconego grubasa,który ręką daje znak, krzyczy coś, czego zrozumieć nie umiem,i prądnica, której nie widać, zaczyna monotonnie burczeć.Na tyle starczyło mi czasu. Czerwone światło…
Thrillersz
Zupełnie niepotrzebny człowiek wraca do mieszkania, idziew ciepłym deszczu, który ślini się, zostawia ślady na murach.Szuka swojej twarzy, lustra.(jeszcze raz zanurzyć twarz w dłoniach,zetrzeć grymas zmęczenia,zamknięte powieki pocierać do bólu,czuć choć to jedno nieswoje życie)Ten wstyd po oglądaniu godzinami telewizji,Ta rozpacz wobec pogardy dla śmierci z nędzy,Ten syty głód przemijających godzin, trzeba znowu zapomnieć.(w ostatnim…
Do Marcina Świetlickiego
trzymam w ręce twoją książkę sprzed dziesięciu lat.książki starzeją się bardziej niż ludzie.widziałem cię na mieście.na nowym świecie cię ujrzałem.wyglądasz świetnie jak na starzejącego się poetę.nie każdy tak dobrze wygląda.ja na ten przykład wyglądam znacznie gorzej.to zresztą dobrze.jakaś różnorodność się dzieje.ale książka się zestarzała.czytam i nie podoba się.monotonnie. płasko.jakby ktoś krew oddał do PCK.wiersze się…
Gobustan
Dla GamidaPo kolejnej podróży pozostaje ból -powrót.Wrócę do siebie, kiedy będę gotów – krzyczę do siebie.Na razie jestem w kurzu.Poza sobą. Tam.Został i tkwi we mnie ślad,wypalony przez to samo i inne słońce,Jestem tam teraz, kiedy zamknę oczy,w ziemi ognia, na progu pustyni.