śnieg spadł i wylazło wszystko,
bloki sterczą za oknem odciętą szarością,
ulica świeci nie swoim światłem i nie ma nieba więcej
niż było.

chciałbym to wszystko przewietrzyć.
napowietrzyć to wszystko od nowa.
błoniaste wyrwać milczenie,
narośle godzin i minut.
to nie kłuje, nie piecze, nie boli,
nie ma prostej, znaczącej struktury,
to narasta mdłościami, cierpkim smakiem w ustach,
i jak oddech nieświeży faluje.

Podobne wpisy