POINTA: Czy zawsze tak być musi, że jest tak, jak być nie powinno?


P O M I O T N I K

21 sierpnia 1998 r.
...kiedyś trzeba zacząć, ale chyba nie dziś, jest za gorąco.
Warszawa dopala się w ostrym wakacyjnym słońcu. Trzeba znaleźć odpowiednią formułę dla ujarzmienia pamięci. Na razie - za wcześnie.
Tematy: samotność, lenistwo, kobiety i miłości, nagość, czynności mechaniczne, praca, choroba, uczelnia, przyjaciele.
Fałsze dopuszczalne. Trzeba się nastroić odpowiednio. Niczego nie zakładać, niczego nie odrzucać. Trzeba dać sobie powód do myślenia.

23 sierpnia 1998 r.
Zdecydowanie trzeba rzucić palenie. Kiedy słyszę kaszel ojca, robi mi się niedobrze. (Zapalam papierosa). Z początku wydaje się, że usiłuje przepchnąć przez gardło olbrzymią mokrą szmatę, która uwięzła mu w gardle. Kiedy kolejne próby nie dają rezultatu i mam wrażenie, że się udusi - zawsze niespodziewanie - szmata wypada mu z ust, co można rozpoznać po radosnym i triumfalnym chrząknięciu, kończącym atak.
Właściwie przestałem pić alkohol, o co mają do mnie pretensje M., J. i Hr. Bo jak tu wylewać żale na żony, narzeczone, kochanki, kiedy słuchacz jest nieustająco trzeźwy. Szkoda, zapominają, że nie ma gorszej traumy niż ojciec alkoholik. Mam ojca alkoholika - mówię z lubością. Lubię się podrażnić ze sobą.

Właściwie miałem napisać wiersz o tym, że jestem chory, samotny i smutny, ale chyba mi się nie chce.

25 sierpnia 1998 r.
Dzisiaj zamierzam wreszcie napisać "wiersz na chorobowym".

Podobne wpisy