Szanowny Panie Boże,

[pisze poeta:]

zakładając, że zdechnę
w wieku lat mniej więcej sześćdziesięciu
(jako szacowny garbus o przepalonym sercu),
zostało mi jakieś trzydzieści lat,
w tym dziesięć tysięcy dziewięćset pięćdziesiąt siedem dni
(zakładając, że w tym czasie odbędzie się siedem przestępnych lat, siedem wspaniałych dwudziestodziewięciodniowych lutych),
na co zmarnuję dwieście sześćdziesiąt dwa tysiące dziewięćset sześćdziesiąt osiem godzin, owe piętnaście milionów siedemset osiemdziesiąt tysięcy osiemdziesiąt minut
...i prawie miliard, bo dziewięćset czterdzieści sześć milionów sześćset osiemdziesiąt cztery tysiące osiemset sekund. Lub mniej.

Podobne wpisy