Nie podniecają mnie młodzieńcy w złotych samochodach, choć na Wulgarne Kobiety patrzę
z rozrzewnieniem równym temu, które czuli Szlachetni Bohaterowie tacy, jak Rudolf Gerolstein.
Dobry książę - jak twierdzi Eco - pierwszy superman literatury światowej.
Więc, nie podniecają mnie złoci młodzieńcy, czego nie mogę powiedzieć o długonogich blondynkach, które mają przecież swój urok, gdy klasycznych proporcji ich twarzy nie niszczy żadna myśl.
[Wiersz przedstawia typowe kompleksy współczesnego mężczyzny, zapatrzonego w siebie egotyka o wyraźnym kompleksie].
Blondynki wzbudzają moją czułość.
[Patriarchalnie uwarunkowana perspektywa, z której autor ocenia kobiety, jako bezduszne maszyny mające zaspokajać jego samcze zdewiowane pragnienia, wyraźnie wskazuje na nierozwiązany kompleks Edypa].
Właściwie w ogóle kobiety wzbudzają moją czułość.
[Autor nie potrafi postrzegać kobiet inaczej niż jako przedmioty służące zaspokojeniu jego konkwistadorskich ciągot].
[...]
Półkoniec.

Podobne wpisy

  • * * olska

    Monice Sz. do sz.tambuchaposzłaś do kościoła, a ja siedziałem wtedy w domu – samotny.boga nie ma.boga nie ma.boga nie mapomyślałem sobie:od wilgoci w oczach do łona, ode mnie do ciebie.Poszłaś do kościoła, a ja siedziałem przed telewizorem,oglądając te bzdury,oglądając te tortury,oglądając te wiórynonsensu.i teraz zostały mi z tego jakieś ciężkie okruchy wydarzeń,smażone w tłuszczu mowy…

  • Prostak

    Mamw sobie niestety kawał prostego chama,jak smalecogórek kiszony isalceson;tę prostotę nieznośną- podwarszawską miarą szytei twarz, i ciało.Usta niby wysublimowane,ale gdy splunę,rozpoznasz to we mnie bezbłędniez kształtu śliny,z trajektorii jej lotu. Warszawa, 2007 listopad

  • To wszystko dla ***

    Tyle rzeczy w domu.Zostawiłaś ślady tak bezwstydne,Że chodzę ze spuszczoną głową,By im nie przeszkadzać.Ręcznik, który zamoczyłaś nieostrożnym gestem,jest ciągle mokry i miękki.Pasta do zębów leży blisko szczotki,jakbyś cały czas myślała, że trzeba być gotową do szybkiej ucieczki.I bielizna, pewny znak niewinności, której nie stracisz nigdy…(jak to się dzieje na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą).Okruszki ciastek…

  • *** [Szanowny Panie Boże]

    Szanowny Panie Boże,[pisze poeta:]zakładając, że zdechnęw wieku lat mniej więcej sześćdziesięciu(jako szacowny garbus o przepalonym sercu),zostało mi jakieś trzydzieści lat,w tym dziesięć tysięcy dziewięćset pięćdziesiąt siedem dni(zakładając, że w tym czasie odbędzie się siedem przestępnych lat, siedem wspaniałych dwudziestodziewięciodniowych lutych),na co zmarnuję dwieście sześćdziesiąt dwa tysiące dziewięćset sześćdziesiąt osiem godzin, owe piętnaście milionów siedemset osiemdziesiąt…