bracie, umieram tu, na mojej prowincji,
wśród blokówludzispraw
pustosamotny, pustopusty.

i takijestem wątpliwy,
na dłonie patrzęwidzę, jak się starzeją,
szczuplejszemniejsze.

zjembudyń, gorący ma być koniecznie,
boniezdrowy. muszę się ratować.
bez siebiemnie nie będzie.
jabezemnie nie istnieje.

więc pozostanie tylko
jasnoszary uśmiech na zdjęciu, nicwięcej,

a śmierć...
(miejmynadzieję
że śmierćjest puchatym bałwankiem,
który stopnieje wmarcu nim zakwitnąkwiaty).

Podobne wpisy