miasto przygnębia kolorem nieba,
nawet gdy jest niewidoczne, w dole.
w górze miękkie fiolety chmur,
podświetlone od spodu, jak na scenie.
myśli stały się obłokami i pędzą z wiatrem,
każda minuta niepodobna do poprzedniej,
wraca pamięć minionych dni,
zadumanych w pięknie,
szukam spokoju w kołysaniu wiatru,
w patrzeniu w niebo,
mokre liście są ciężkie od deszczu,
mokre szyby przesłonięte kroplami.
jeden z tych dni. ten jeden dzień.