jadę ohydnym autokarem do Kętrzyna,
podróż wlecze się godzina za godziną,
jest wstrętnie, brudna pogoda razi
zza obszczanej szyby. mam wzwód,
członek sterczy mi pod książką,
metr pięćdziesiąt od zakonnicy,
która zasypia nad brewiarzem;

z mojego miejsca wygląda jak Darth Vader,
bohater "Gwiezdnych Wojen",
więc to nie z jej powodu jestem napięty,

myśli jednak biegną po swojemu,
zaczynam sam siebie pytać:
kto jest po ciemnej stronie mocy?,
czy ja z moją niewiarą w porządek świata,
której zakonnica ani nie przeszkadza,
ani nie pomaga, czy ona z mantrą modlitw,
porządnie wyklepanych w monstrualnej wytrwałości jej zbielałych ust?
Nie znam odpowiedzi,
pytanie jest za trudne,
lecz wiem, że warto było je postawić:
wzwód opadł,
więc mogę podnieść
książkę do oczu
i czytać d a l e j.

Podobne wpisy