nawet w centrum manifestacji
przeciw uprzedzeniom rasowym
czułem się bardzo samotny.

nawet w wielkim marszu
solidarności kobiet,
kiedy było zimno i miło,
czułem się samotny.

nawet gdy popieram walką o drzewa w Dolinie
i zupełnie niepotrzebnie bredzę do tvnu
coś o społeczeństwie obywatelskim,
czułem się bardzo samotny...

nawet w tłumie świętującym wolność,
czułem się samotny.

i w gadce-szmatce z przyjaciele,
w ciele najpiękniejszej z dziewczyn,
której ramiona drżały, gdy w nią wchodziłem
(toń jeziora o świcie), czułem się samotny.

i nikt nie kładł mi ręki na ramieniu.
żaden szmer powietrza, obyło się
bez błysku, blasku, nic się nie wydarzyło.

(oto mój mały dowód na naszą skończoność).

Podobne wpisy