„Nowy
Nurt” -
pismo dialogu wewnątrzpokoleniowego
Tekst w poprawionej wersji ukazał się w czasopiśmie "Ha!art" 2004, nr 19 A.
Kolejne
lata kształtowania się obiegu literatury polskiej po 1989
r. prowadziły do względnej stabilizacji sytuacji
instytucji literackich. Wśród nich czasopisma poświęcone
tzw. młodej literaturze zajmowały – także pod względem
liczby – znaczące miejsce. Periodyki takie jak
„Fraza”, „Kwartalnik Artystyczny”, „FA-art”,
„Kartki”, „Kresy”, „B1”, „Pracownia”,
„Opcje”, „Topos”, „Arkusz”, „Lampa i Iskra Boża”
łączyło nie tylko zainteresowanie młodą literaturą,
ale także regionalny czy środowiskowy charakter.
Dołączenie
w 1994 r. do tego grona „Nowego Nurtu. Ogólnopolskiego
Dwutygodnika Literackiego” [dalej – N.N.] stanowiło ważny,
bo końcowy, etap kształtowania się obiegu literatury po
1989 r. Wśród czasopism ruchu młodoliterackiego N.N. zajął
miejsce szczególne, bowiem wraz z jego ukazaniem kończył
się etap dynamicznego rozwoju środowisk debiutantów.
Początek
i koniec działalności „Nowego Nurtu. Ogólnopolskiego
Dwutygodnika Literackiego” wyznaczają dwie decyzje
Mieczysława Kurpisza, właściciela Wydawnictwa Kurpisz s.c.,
który w maju 1994 roku powołał pismo do życia, a w 1996
r., także w maju, zamknął je po dwóch latach
funkcjonowania. Nie
jest to fakt błahy. Po raz pierwszy od wielu lat na rynku
pojawiło się pismo w pełni finansowane przez prywatnego właściciela.
N.N.
był wydawany w cyklu dwutygodniowym i jak na standardy życia
literackiego ukazywał się regularnie. W tym sensie mógł
też świadczyć o stabilizacji systemu instytucji
literackich, w którym funkcjonował. Można zatem powiedzieć,
że pismo powstające także w celu dostarczania bieżącej
informacji o życiu literackim młodych, pojawiło się
dopiero wtedy, gdy twórczość debiutantów zaczęła
stanowić ważną i docenianą przez wielu komentatorów część
literatury polskiej.
W
najważniejszym okresie działania pisma, kiedy odszedł
Krzysztof Szymoniak, a pismo prowadzili młodzi redaktorzy
Dariusz Sośnicki i Mariusz Grzebalski, w N.N. zajmowano się
bardzo różnorodną literaturą i sztuką współczesną,
ale przede wszystkim polską, młodą literaturą współczesną.
Dyskutowano m.in. o „literaturze kobiecej”, poezji
pokolenia „brulionu”, oraz o współczesnej roli krytyki
literackiej. Pisano o Izabeli Filipiak, Manueli Gretkowskiej,
Nataszy Goerke, Zycie Rudzkiej czy Oldze Tokarczuk.
Prezentowano wiersze i tomiki Marcina Świetlickiego, Jacka
Podsiadły, Marcina Sendeckiego, Krzysztofa Koehlera i
innych brulionowców. O roli krytyki, głównie wobec
pisarzy-debiutantów, mówili Stanisław Dłuski, Krzysztof
Varga, Jarosław Klejnocki czy Cezary K. Kęder, w tym piśmie
też objawił się – jeden z najaktywniejszych propagatorów
młodej poezji – Karol Maliszewski. Regularnie opisywano
inne pisma literackie, zwłaszcza te, które podejmowały
podobną problematykę („Czas Kultury”, „bruLion”,
„Studium”, „Kwartalnik Artystyczny”, „Fraza” czy
„Kresy”). Bardzo wiele miejsca poświęcano debiutantom
lub młodym twórcom w postaci prezentacji wierszy,
komentarzy do poezji i recenzji z nowych tomików.
Rozmawiano z licznymi przedstawicielami współczesnego życia
literackiego. Obraz literatury, który się wyłaniał z łamów
pisma z Poznania, był niewątpliwie wielowątkowy i
ciekawy.
Strategia
N.N.
Mogłoby
się zdawać, że N.N. charakteryzował się przede
wszystkim przygodnością.[1]
A
jednak można przedstawić kilka elementów jego strategii
sprawiających, że mówienie o przypadkowości sposobu
redagowania pisma byłoby niewystarczająco wnikliwą oceną
wysiłków redaktorów.
Warto
zwrócić uwagę na fakt, że redakcja N.N. nie przygotowywała
materiałów tematycznych, od początku zdecydowała się na
relacjonowanie (na bieżąco) życia literackiego:
recenzowanie nowo pojawiających się książek, opisywanie
aktualnych wydarzeń literackich, plastycznych, teatralnych
i filmowych, co było uzupełniane próbami syntez, dotyczących
poszczególnych dziedzin polskiej działalności
artystycznej stanowiło główny cel kolejnych numerów N.N.
Nie chodziło więc o tworzenie pisma, które z założenia
miałoby zajmować się programowaniem literatury: prądów
literackich, grup twórców (trudno by było w taką formułę
wcisnąć np. numer poświęcony polemice z Nową Falą)[2].
Zbyt wielka bowiem była różnorodność, by mówić o
jednoczących młode pokolenie poglądach estetycznych.
Pismo – w tym kształcie – nie mogło bowiem skupić się
na jednym środowisku, jednej estetyce, jednej tradycji
literackiej, ponieważ w drodze do stworzenia pełnego
obrazu twórczości młodych, redaktorzy pisma napotykali co
i raz przejawy bardzo odmiennych sposobów uprawiania
literatury.
Dlatego
redaktorzy N.N. nie potrzebowali do sprawnego funkcjonowania
sztywnych ram, rubryk, wypełnianych przez „etatowych”
autorów, musiano raczej wypracować na swoje potrzeby
metody, które nadawałaby porządek poszukiwaniom redaktorów.
A szły one w kierunku zapewnienia pismu jak
najliczniejszego grona współpracowników, którzy uznawali
obieg młodoliteracki za swój i chcieli w nim aktywnie
uczestniczyć, dołączając swoje propozycje do propozycji
artystycznych swoich rówieśników.
Pierwszym
sposobem były rozmowy z twórcami istniejącymi choćby
minimalnie w świadomości czytelników: już od początku
mieli oni wpływ, choć ograniczony, na zawartość następnych
numerów N.N. W ten sposób przy okazji współpracy z
Henrykiem Berezą redaktorzy przejęli od niego
zainteresowanie twórczością Dariusza Bitnera, który stał
się najczęściej chyba publikującym w dwutygodniku
prozaikiem.
Wyłaniał
się z tego obraz wielości środowisk, z których osiągnięć
czerpali twórcy N.N., bowiem nie chodziło tu raczej o
podpieranie się autorytetami, lecz otwartość na bogactwo
młodej literatury.
Drugi
i najważniejszy sposób można określić mianem „serii
autorskiej” lub „próby wiązania”, która polegała
na zachęceniu do współpracy twórcy po pierwszej
prezentacji na łamach pisma. Wyraźnie rysowała się w tym
zachęta do aktywnego uczestnictwa w życiu literackim
debiutantów, we wspólnym kreowaniu pisma młodych oraz
przekonanie, że młodzi potrzebują przede wszystkim
trybuny dla swoich wypowiedzi. Poeci wcielali się w rolę
krytyków, następnie udzielali wywiadu, by z czasem rozpocząć
stałą współpracę z N.N. Trudno sobie wyobrazić
bardziej sprzyjające warunki dla rozwoju literatury
debiutantów.
Trzecim
pomysłem było drukowanie polemik.
Aby
zamknąć temat sposobów redagowania, formuły N.N., trzeba
dodać, że ostatnie kilkanaście numerów z drugiego i
ostatniego roku działalności pisma pozwalana wysnuć
wniosek o wypracowaniu przez redakcję poznańskiego
periodyku kształtu artystycznego pisma, będącego funkcją
ówczesnych warunków życia literackiego młodych. Podstawą
jego istnienia był wciąż trwający dialog. Nie chodzi tu
tylko o dialog wypowiedziany - polemiki. Lecz także o
dialog, do którego dochodziło za sprawą zestawiania ze
sobą bardzo różnych tekstów, literackich i krytycznych,
pisanych przez bardzo różniących się literatów i krytyków.
Z dialogu różnych strategii autorskich i krytycznych, z
prezentacji środowisk z młodą literatura powiązanych
(poetów „bruLionu”, poetów śląskich, twórców związanych
z „FA-artem”, „Frazą”, „Literaturą na Świecie”),
z publikacji debiutantów, wyłaniał się nie tylko obraz młodej
literatury, powstawał także klimat sprzyjający tej twórczości.
Prócz tego wspomniane stałe recenzowanie książek
debiutantów oraz twórców należących jeszcze niewątpliwie
do młodych, jak i stałe zainteresowanie podobnymi
czasopismami, sprawiało, że cała działalność pisma była
systematyczną pracą nad układaniem orientacyjnej mapy młodej
literatury.
Istota
zagadnienia
Owo
„obmapywanie” – by użyć neologizmu Mirona Białoszewskiego
– twórczości nowych pisarzy było najistotniejszym
elementem działalności poznańskiego dwutygodnika. Stawał
się on w ten sposób nade wszystko przekaźnikiem życia
literackiego, gdyż zaspokajał
podstawową potrzebę czytelników czasopism literackich -
potrzebę poznawania aktualnej informacji i komentarzy
dotyczących bieżącej produkcji literackiej. Znaczenie miało
nie tylko recenzowanie książek, które przecież wychodziły
w mikroskopijnych nakładach, czy prezentowanie – w tym
kontekście – nowych wierszy poetów, ale i sama
informacja o ukazaniu się nowych tomów była cenna, gdyż
ze względu na zasięg tych publikacji było one trudno dostępne.
To właśnie pozwalało pismu stawać się reprezentatywnym
periodykiem młodej literatury, który ukazywał ważne
wydarzenia, mające miejsce w jej obiegu. N.N. był zresztą
dwutygodnikiem przede wszystkim poetyckim, co tym bardziej
czyniło go periodykiem młodoliterackim, ze względu na
wielką liczbę osób parających się w tym pokoleniu poezją[3].
N.N. wyspecjalizował się w dziedzinie twórczości młodych
i trzeba przyznać, że w tym względzie był kompetentny.
Dyskutowano na temat hierarchii w poezji młodych, a także
na temat wartości estetycznych czy znaczenia poszczególnych
poetyk. Pisano o tomach, książkach prozatorskich i
krytycznoliterackich, będących wydarzeniami w obiegu
debiutantów. Omawiano wreszcie grupy poetyckie i formacje
środowiskowe, dając tym samym wszechstronny ogląd tego,
co wiązało się z działalnością debiutantów.
Stał
się więc N.N. pismem nie tylko reagującym na wydarzenia
literackie obiegu młodej literatury, ale również sam współtworzył
zasady funkcjonowania tego obiegu – wprowadzając
standardy sposobu prezentacji nowych roczników w pismach
tego typu, dotyczące np. recenzowania książek debiutantów
czy zasadności przeprowadzania wywiadów z bardzo jeszcze młodymi
autorami.
W
ten sposób dochodzimy do najbardziej charakterystycznej
tendencji młodej literatury, a zarazem bardzo specyficznego
jej aspektu, których wyrazem była również historia poznańskiego
dwutygodnika. Sytuacja takiego pisma z założenia jest
bowiem graniczna, a jego status nie może zostać w pełni
określony, gdyż oparty jest na wewnętrznej sprzeczności.
Te „kłopoty z tożsamością” wynikają z ciągłego
zawieszenia między „gettowością”, tendencją do
pozostawania wiernym młodej literaturze, tendencją do
zamykania się w gronie osób o podobnych doświadczeniach i
w podobnym wieku, wewnątrz grupowych ustaleń hierarchii, a
otwartością, która każe drukować autorów z różnych
pokoleń i środowisk. Inną formą tych samych problemów
jest rozdarcie między podejściem do twórczości młodych
jak do juweniliów lub jak do utworów w pełni dojrzałych.
W tym wypadku jaśniejszym się staje spór, który toczono
z dużą pasją na łamach poznańskiego periodyku na temat
roli krytyki literackiej i koniecznych postaw krytycznych. W
pierwszym wypadku łatwiej żądać pobłażliwego
traktowania autorów, w drugim nie ma żadnej taryfy
ulgowej.
Rysy
szczególne N.N.
Niewątpliwie
dwa szczególne rysy poznańskiego dwutygodnika narzucają
się w sposób oczywisty, a jednocześnie wydają się
szczególnie ważne. Po pierwsze N.N. nie chciał zrywać z
dotychczasowymi hierarchiami w literaturze polskiej; pod tym
względem znacznie różnił się od innych periodyków tego
czasu, zwłaszcza zaś od „bruLionu”, był więc pismem
kontynuacji, a nie zerwania wątku polskiej kultury
literackiej.
Po
drugie N.N. stał się
kroniką współczesnego
polskiego życia literackiego, przede wszystkim w jego młodoliterackim
wymiarze. Jego zawartość stanowiła wypadkową określonych
okoliczności i procesów zachodzących w młodszej
literaturze, dlatego też nie należy go zaliczać do grupy
pism kontestujących, buntowniczych, poszukujących. W masie
różnych twórczych środowisk i jednostek, które
prezentowały się i były prezentowane w N.N., reprezentujących
różne wizje literatury i przekonania estetyczne od
„barbarzyńców”, spod znaku Franka O’Hary, do
„klasycystów”, spod znaku Zbigniewa Herberta czy Jarosława
M. Rymkiewicza, nie mogła wykształcić się przecież
jedna postawa czy to buntownicza, czy to afirmatywna, a
autorytety jednych były antywzorami drugich. Zresztą sama
formuła udzielania głosu wszystkim młodym autorom była
sprzeczna z zasadą mówienia jednym głosem.
I
jeszcze jedna sprawa, być może najważniejsza. Na przykładzie
N.N. nietrudno zauważyć, jakie znaczenie dla
funkcjonowania obiegu literatury, w tym wypadku najmłodszej,
miał opisany przez Janusza Sławińskiego „zanik
centrali”. W tej instytucji życia literackiego debiutantów
przestały być potrzebne głosy krytyków starszego
pokolenia, towarzyszącego debiutantom. Wystarczyło, że wśród
pokoleniowych, towarzyszących krytyków wykreowane zostały
autorytety z Karolem Maliszewskim na czele. Jego afirmatywna
wobec młodych postawa odpowiadała przyjętej przez redakcję
zasadzie prezentacyjnej.
Krytycy
i redaktorzy pism młodoliterackich wzięli na siebie rolę
autorytetów, do których należy ustalanie hierarchii autorów,
kreowanie porządku ważności, weryfikację wartości
literatury tworzonej przez debiutantów.
Bo
choć zadaniem, które postawił sobie poznański
dwutygodnik, było przekroczenie wymiaru lokalnego i
zaistnienie ogólnopolskie, to udało się mu to jedynie w
wymiarze młodej literatury, dla której wyznaczał przez
dwa lata wygodną ramę jej funkcjonowania.
Trybuna
młodych poetów i krytyków literatury
Zafascynowany
wypływającym ze swych obserwacji obrazem młodej
literatury drukowanej w N.N. Karol Maliszewski, główny
jego recenzent i krytyk, zdołał nawet dostrzec nową
formację liryczną w gronie twórców urodzonych w latach
66-74, których poznał właśnie z publikacji umieszczanych
w poznańskim piśmie oraz z przysyłanych do niego tomików.
W tekście Między „Świetlickim
kredowym kołem” a „Wenclowym przedmurzem",
napisanym jeszcze w momencie istnienia N.N., ale
opublikowanych już po jego rozwiązaniu w numerze 24/96
kwartalnika „FA-art”, pisał:
[...]
musiałem jednak przedstawić
ten pierwszy przyczynek do nurtującego mnie przeświadczenia,
że „bruLionowi” - mówiąc najprościej - urodzili się
młodsi, coraz bardziej samodzielni w swych decyzjach,
bracia, których efemeryczna w s p ó l n o t a [podkreśl.
M. W.] coraz częściej i hasłowo kojarzona być może
z tytułem dwutygodnika „Nowy Nurt”.
Wydaje
się, że Maliszewski przedstawiając taką propozycję
krytyczną, dokonał nadużycia, które nie wynika z
nieznajomości materii poetyckiej, lecz z nieporozumienia co
do funkcji, jaką spełnił, i znaczenia, które posiadał
poznański periodyk dla młodych twórców. Dwutygodnik
literacki N.N. jako całość nie mógł kreować wspólnych
przekonań, ponieważ nie reprezentował jednego spójnego
środowiska, ukazując przede wszystkim pokoleniową różnorodność.
Dlatego
też trafną metaforą opisującą zadanie, jakie spełnił
N.N., jest metafora trybuny. Trybuna służy do dwóch celów:
prezentowania, należących do osób z różnych środowisk,
zdań, pomysłów, poglądów i przekonań z zasady
odmiennych, często przeciwstawnych, i przekonywaniu do
nich, oraz do prezentacji ich zalet. Kiedy się mówi z
trybuny, nie trzeba zgadzać się ze swoimi poprzednikami
ani następcami, którzy mimo to pozostają partnerami.
Dlatego też N.N. był doskonałym przekaźnikiem treści
literackich, s ł u ż y ł
literaturze.
Trybuna
jest jednak niema, nie kryje się w niej żaden przekaz –
poza przekazem adekwatności miejsca i funkcji, której służy
- dlatego też ciężko byłoby mówić o jakimś programie
poznańskiego periodyku, stanowił on ramę, w którą zmieściła
się mnogość różnorodnych propozycji artystycznych. Rola
N.N. sprowadziła się w związku z tym do przekazywania
aktualności życia literackiego, ukazywania ścierających
się koncepcji, prowadzenia dialogu w literaturze.
Trybuna
nie budzi jednak jednego uczucia – głębokiego przywiązania,
więc choć po decyzji o zakończeniu wydawania pisma podjętej
przez Mieczysława Kurpisza 5 maja 1996 roku w Cayenne
(Gujana Francuska) środowisko literatów wykazało się
dawno nie obserwowaną solidarnością, o czym zaświadczyło
podpisane przez kilkudziesięciu ludzi kultury i sztuki oświadczenie
opublikowane w wielu pismach i dziennikach, a protestujące
przeciw zamknięciu N.N., nic się nie zmieniło i poznański
dwutygodnik nie został reaktywowany pod żadną postacią,
choć tak mocno w to wierzył jego redaktor naczelny,
Dariusz Sośnicki, co znalazło wyraz w liście do czytelników
z ostatniego numeru pisma (57/96), który ukazał się 23
czerwca 1996 roku.
Znaczenie
N.N.
Porównując
model czasopisma młodoliterackiego, który kształtował się
przez cały wiek XX, z N.N., trzeba przyznać, że poznański
periodyk wyrażał w sposób pełny jego zasadnicze cechy i
podejmował podstawowe funkcje. Najbliższy był modelowi,
który opisywał A. K. Waśkiewicz, piszący o młodoliterackim
ruchu lat 60. Niewątpliwie miał bowiem N.N. charakter wewnątrzpokoleniowy,
redagowany był przez młodych, którzy nadając mu jego
kształt, pozostawali przede wszystkim reprezentantami środowisk
młodoliterackich. Dzięki aktywności redaktorów, którym
udało się otworzyć łamy pisma na odmienne punkty
widzenia literatury zostało ono zaanektowane przez nowe
pokolenie twórców. Dlatego tym bardziej – dzięki swym
propozycjom artystycznym i dyskusjom wiążącym się z
literaturą debiutantów – w coraz większym stopniu było
adresowane do rówieśników. To dla nich ważny był głos
typowego krytyka towarzyszącego, Karola Maliszewskiego,
potrafiącego dostrzegać przede wszystkim pozytywną stronę
twórczości młodych autorów.
W
piśmie doszło do potraktowania „młodości jako
programu”, ponieważ aktywność twórcza nowego pokolenia
znalazła wyraz na jego stronach. Biologiczna kategoria
została w ten sposób przemieniona w kategorię kulturową,
bo tylko w takim sensie młodość może być programem, nieść
ze sobą treści pokoleniowe, wspólne młodym twórcom, którzy
w piśmie tym odnaleźli adekwatną do swych potrzeb
przestrzeń debiutu.
Niemniej
wiązała się z tym – charakterystyczna także dla pism
debiutantów lat 60. – typowa dla modelu młodoliterackiego
przemiana w pismo o charakterze hobbystycznym, uwaga twórców
którego została zawężona głównie do problemów natury
estetycznej. W tym szlifowaniu pierwocin literackich kryło
się niebezpieczeństwo traktowania tego periodyku jako
swoistego „przedszkola literackiego” (określenie Waśkiewicza
dotyczące czasopism lat 60.). Działo się tak też
dlatego, że N.N. – w przeciwieństwie do „bruLionu”
– miał niewielki związek z tak ważną dla tego
pokolenia kulturą alternatywną.
Prowadziło
to do kształtowania się dwupoziomowego życia
literackiego, gdzie z jednej stronie znajdowali się twórcy-debiutanci,
po drugiej zaś ci, którzy z „młodej literatury” już
wyrośli. Ten zarzut, dotyczący „gettowości” N.N.
podnosili niektórzy krytycy[4]. Odwrotna stroną tego
zamknięcia było jednak przekonanie o prawie do autonomii
literatury młodych i ich problemów wobec postaw społecznego
zaangażowania literatury, które twórcy periodyku
odrzucali. Ta – zapewne nie w pełni uświadomiona –
zgoda na marginalizację społecznego znaczenia literatury
sprawiła, że redaktorzy N.N. nie uczestniczyli w
dyskusjach związanych z jakimkolwiek ważnymi problemami
społecznymi, zajmując się tematami ściśle literackimi.
Twórcy
i współpracownicy N.N., realizując wzór periodyku typu
prezentacyjnego, stanowiącego ważną odmianę wspomnianego
modelu, podjęli się kreowania dialogu wewątrzpokoleniowego.
Pismo stało się miejscem spotkań i dyskusji debiutantów,
przedstawicieli wielu środowisk, związanych z lokalnymi
pismami (np. „FA-artem”, „Frazą”, „Opcjami” czy
„Kresami”). Wyłaniały się z tego dialogu zręby
hierarchii nowej literatury, a rolę autorytetów pełnili
tu najbardziej znani autorzy-debiutanci (np. Świetlicki,
Koehler, Sosnowski) oraz krytycy pokoleniowi, towarzyszący
(Maliszewski, Klejnocki, Uniłowski, Kęder, Nowacki).
Towarzyszyła temu praca nad opisaniem twórczości młodych
jako osobnej całości w obrębie literatury współczesnej,
prowadząca do wyróżniania i nazywania jej najważniejszych
nurtów i ich reprezentantów. To właśnie w dyskusjach nad
pisarzami nowego pokolenia, prezentowanych na łamach N.N.
miały swój początek koncepcje uporządkowania literatury
debiutantów po 1989 r., wyrażone ostatecznie w książkach
poświęconych młodej literaturze.
W
ten sposób N.N. spełnił znaczącą rolę w umacnianiu i
konsolidowaniu obiegu młodej literatury. Wyróżnione,
opisane i ocenione na jego łamach przejawy życia
literackiego debiutantów pierwszej połowy lat 90. stały
się – przynajmniej w tym czasopiśmie – dowodem
intensywności komunikacji literackiej. Okrzepnięcie tego
obiegu, które temu towarzyszyło, stało się jednocześnie
wyrazem procesów, prowadzących do sytuacji, w której
obieg ten miał charakter coraz bardziej autonomiczny (wobec
literatury „dorosłych”) oraz specjalistyczny, bowiem
podstawowe dyskusje, które w nim prowadzono, dotyczyły
kwestii czysto estetycznych i teoretycznoliterackich, tym
bowiem przede wszystkim byli zainteresowani sami młodzi
twórcy lub kandydaci na pisarzy, stanowiący główną grupę
pokoleniowych odbiorców poznańskiego dwutygodnika.
[1] Użycie tego pojęcia jest aluzją do pozytywnej
recepcji postmodernizmu, charakterystycznej dla N.N.
[2] Por. K. Maliszewski, Podróż
zimowa przez Ziemię ognistą (33/95).
[3] W N.N. drukowali swe
wiersze poeci znani nie tylko z tych łamów, m.in.: Adam
Wiedemann, Dariusz Suska, Ewa Sonnenberg, Krzysztof
Siwczyk, Marcin Sendecki, Marcin Świetlicki, Tadeusz Pióro,
Grzegorz Olszański, Robert Mielhorski, Maciej Melecki,
Bartosz Muszyński, Tomasz Majeran, Darek Foks, Bartłomiej
Majzel, Yehwen Michnowsky, Jacek Podsiadło, Monika
Kopiec, Krzysztof Koehler, Krzysztof Jaworski, Roman
Dziadkiewicz, Szymon Kantorski, Miłosz Biedrzycki, Stanisław
Dłuski, Paweł Berkowski, Piotr Pawlak, Marek K. E.
Baczewski, Andrzej Niewiadomski, Kuba Kozioł, Roman Honet,
Jan Riesenkampf, Krzysztof Śliwka, Paweł Marcinkiewicz,
Marcin Wieczorek, Wojciech Bonowicz, Adam F. Kaczanowski,
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Jakub Winiarski, Cezary
Domarus, Michał Kaczyński, Piotr Jasek, Andrzej
Sosnowski.
[4] Por. P. Śliwiński, Socjomachia.
Kilka uwag, „Czas Kultury” 62/96, M. Mazurek, „Nowy Nurt” a sprawa polska, „Czas Kultury” 63/1996.
|